piątek, 25 czerwca 2010




Skoro jesteśmy na tym blogu, to każdy, kto tu wejdzie musi się spodziewać jakiś filozoficznych rozważań, bo w końcu po to on istnieje. Od razu chcę zaznaczyć, że informacje tu zawarte nie pochodzą z niezgłębionych pokładów mojego umysłu, ani nie wyssałam ich z małego palca.

Nauka tu przedstawiana wywodzi się z Wed, o których już wspominaliśmy. Wedy to przepiękna, doskonała literatura przedstawiająca rzeczywistość taką, jaka jest. Dotyka wszystkich aspektów życia: filozofię, medycynę, religię, stworzenie, naukę itd., itd. Gdyby ludzie tylko chcieli, mogliby poznać wszystko od podszewki zamiast decydować się na odkrywanie rzeczy już dawno znanych. To, że ziemia jest kulą na przykład, że jest tu tyle i tyle gatunków istot, czy istnieje życie na innych planetach, jak działa metabolizm, po co są atomy itd., itd. Wszystko to i wszystko inne jest opisane w Wedach, bo jesteśmy w rękach dobrze życzącego Przyjaciela, który nie zostawił nas tu na ziemi na pastwę losu.

Na początku ważne jest zrozumienie swojej prawdziwej tożsamości, czyli kim się tak naprawdę jest.

Otóż...NIE JESTEŚ SWOIM CIAŁEM: białym, brązowym, czarnym, żółtym. Nie masz z nim nic wspólnego. Tyle tylko, że się w nim pojawiłeś: akurat właśnie takim, mimo, że być może wolałbyś inne. Kiedy byłam w dzieciństwie u babci bawiąc się z małym królikiem w ogródku nagle zaczęłam się zastanawiać: „Dlaczego tak jest, że pojawiłam się jako dziewczynka a nie jak ten królik. Jaka jest miedzy nami różnica? Ja taka „duża” a on mały. Ja mam dwie ręce i dwie nogi a on cztery łapki. Ciekawe, przecież ja też mogłabym mieć takie łapki…” :) To były moje pierwsze przemyślenia na temat własnej tożsamości.

A takie przemyślenia to w sumie najważniejsza sprawa, od której zależy, czym zajmę się w życiu. Jak już napisałam powyżej nie jesteśmy swoim materialnym ciałem i to potwierdzają wszystkie autoryzowane pisma objawione a także naukowcy. Pozwólcie, że przytoczę bardzo kontrowersyjny dokument naukowy, który wyraźnie wykazuje powyższe rozważania:

„Fizyczne ciało składa się z niezliczonej ilości mikroskopijnych, materialnych cząsteczek zwanych molekułami i atomami. Ustawicznie wymieniają się one z – równie materialnymi – istniejącymi w otoczeniu cząsteczkami w formie wody, powietrza, pożywienia itp. W procesie metabolizmu, w ciągu pięciu – siedmiu lat następuje całkowita wymiana materii tworzącej ludzkie ciało”.

Dr Paul C. Aebersold z Oak Ridge Atomic Research Center podaje, że jego pomiary poszczególnych związków chemicznych wchłanianych i wydalanych przez ciało dowodzą, iż rocznie wymienia się około 98% z 1028 atomów składających się na przeciętne ciało ludzkie. "Kościec jest więc czymś dynamicznym" – stwierdza badacz podając, że substancja kości podlega ciągłemu rozkładowi i odnowie. Błona żołądka wymienia się co pięć dni, skóra odnawia się w ciągu miesiąca; co sześć tygodni mamy nową wątrobę. Co do czasu wymiany neuronów, najtwardszego ścięgna z kolagenu, czy najtrwalszego atomu żelaza w hemoglobinie, które to substancje niechętnie "ustępują swego miejsca" następcom – może zająć to do kilku lat. Jest jednak granica oporu także dla tych najbardziej "wytrwałych"... Donald Hatch Andrews, profesor chemii z Johns Hopkins University, który wiele czasu poświęcił temu problemowi ustalił, że potrzeba około pięciu lat, po których każdy może śmiało twierdzić, że jego fizyczne ciało jest całkowicie odnowione aż do ostatniego atomu.

Paul Weiss pisze o szybkich zmianach cząsteczek tworzących komórki mózgu:

„Badania nad wymianą molekuł wewnątrz danej komórki nerwowej (mózgowej) dowodzą, że komórki te, zachowując tożsamość, odnawiają jednak swoją strukturę makromolekularną około dziesięciu tysięcy razy w ciągu czyjegoś życia (innymi słowy - materia, tworząca każdą z komórek jest całkowicie wymieniana co trzy dni.)

A zatem, patrząc na "swoją" fotografię zrobioną zaledwie siedem lat temu, patrzysz na ciało, którego już nie ma. Każda molekuła, tworząca ciało, przedstawione na fotografii, zniknęła.

Jednakże ty w dalszym ciągu istniejesz. Ty nie przeminąłeś. Jeżeli więc twoje ciało sprzed siedmiu lat nie istnieje, a ty żyjesz nadal, to musisz dojść do wniosku, że:

· nie byłeś ciałem, które miałeś siedem lat temu
· nie jesteś ciałem, które masz obecnie.

Ciało materialne porównuje się czasem do ubrania, noszonego przez jaźń. Kiedyś "miałeś na sobie" ciało niemowlęcia; następnie "zdjąłeś" ciało niemowlęce i "nałożyłeś" ciało dziecka; później przyjąłeś ciało osoby dorosłej. We wszystkich tych przypadkach to byłeś ty – jedna jaźń, która nosiła różne ciała.

Uff...bardzo to ekscytujące i szokujące zarazem!!!

wtorek, 11 maja 2010

   Filozofią, która przyświeca nam w życiu, a co za tym idzie medytacją zajmujemy się od kilkunastu lat, jeszcze od wtedy kiedy ani Satyi ani Sanatana nie było na świecie :-) To spory kawałek czasu aby zobaczyć co to w ogóle jest, nabrać doświadczenia i poczuć jej efekt w codziennym życiu.  To nie  jest coś, co robimy na boku jako hobby lub obowiązkowe zajęcie lub jeden raz na tydzień. Staramy się żyć zgodnie z tą filozofią w każdej praktycznej czynności. A że idealnie odpowiada ona na nasze potrzeby (ponieważ są to potrzeby każdej żywej istoty) było naturalne, że i dzieciaki podłącza się do nas :)  
   Ten sposób na życie dotyczy najdrobniejszych aspektów, jakie napotykamy w codziennych sytuacjach, codziennych relacjach i codziennym biegu zdarzeń. Uczy właściwego zachowania wobec innych, szacunku dla drugiej osoby, tolerancji i akceptacji wszystkiego co do nas przychodzi. W myśl powiedzenia „zrób z najgorszej rzeczy najlepszy użytek” staramy się wykorzystać to co mamy i co do nas przychodzi w jak najlepszy sposób, aby pomagał nam w osiągnięciu naszego celu.
   Jak już mogliście się zorientować naszym celem jest poznanie i pokochanie Osoby Boga, co na pierwszy rzut oka wydaje się bardzo proste, bo ileż to razy słyszeliśmy: Tak, kocham Boga! a jednak najczęściej są to puste słowa, które nie mają żadnego pokrycia w praktycznym życiu, bo przecież kochać oznacza myśleć o kochanej osobie, troszczyć się o nią, dbać o jej wolę itd.
   Ten świat jest światem gdzie żywe istoty mogą żyć nie niepokojeni Osobą Boga. I rzeczywiście nietrudno zobaczyć, że w tym świecie Boga najzwyczajniej nie ma. A w każdym razie nie spotkasz Go na rogu byle ulicy. Ten świat jest dla tych, którzy mają inne zainteresowania: zadawalanie zmysłów, postęp ekonomiczny, tzw. życie religijne lub wyzwolenie.
I tak tu sobie żyjemy i umieramy, rodzimy się znów i umieramy. I tylko nieraz przez głowę przebiegają pytania: po co to wszystko? O co tu chodzi? Dlaczego muszę cierpieć, zastarzeć się, umrzeć?
Nam też  przebiegały :) i zaczęliśmy szukać, ponieważ wybaczcie, ale jakoś nie satysfakcjonowały nas odpowiedzi typu:  Nie ludzką rzeczą jest zgłębiać tajemnice Boga itp.  Mimo, że wydawało się, że temat jest trudnodostępny -  bardzo szybko znaleźliśmy odpowiedzi na wszystkie te i jeszcze masę innych pytań.
 I tak zostaliśmy… „filozofami” :)